piątek, 25 czerwca 2010

Najlepsze miejsce do życia

Najlepsze miejsce do życia we Wrocławiu to (tak uważamy my i wieeele innych osób) tak zwana Wielka Wyspa. Składają się na nią cztery dzielnice: Dąbie, Biskupin, Sępolno i Bartoszowice. Mamy tam całkiem niedaleko, moja córka chodziła na Sępolno do przedszkola przez rok. Cudowne spokojne, zielone, piękne miejsce, ze świetną komunikacją, dobrze rozplanowane (szczególnie Sępolno). Niemcy to wszystko budowali, teraz Polacy dobudowali kilka akademików, kilka bloków i kilka malutkich budynków :)

Rozkwit Wielkiej Wyspy to początek XX wieku (zresztą to w ogóle najlepsze lata Wrocławia- wtedy postaje Hala Stulecia, Most Grunwaldzki, mamy tu wystawę światową...). Mimo tego że całość jest dość niemiło otoczona Odrą z jednej strony a kanałem burzowym (który jednak też funkcjonuje jako Odra, tyle tu odnóg... :)) i często była podlewana to po uregulowaniu biegu rzeki w tamtej okolicy ładnie ją zaludniono. Niedaleko jednak podczas tegorocznej "powodzi" (bo we Wrocławiu powiedzmy sobie szczerze- ta powódź jakaś straszna nie była, nieporównywalne jest to ze wschodem kraju) walczono o utrzymanie grobli Łanieskiej, tak więc wciąż jest to teren monitorowany. Ale suchy na razie :)

My byliśmy na Sępolnie i dowędrowaliśmy groblą nad kanałem do Bartoszowic. Sępolno zostało wybudowane w latach 20' i 30' XX wieku, na planie orła. Na stronie sepolno.wroclaw.pl znalazłam świetne porównanie z czarnym orłem dolnośląskim. Na tej stronie można sobie naprawdę wiele informacji doczytać.


Na środku Sępolna jest plac, tzw. Błonia- skwer Powstańców Warszawskich. Na jego brzegach stoi wielka szkoła podstawowa nr 43 (podczas wojny- obóz pracy przymusowej dla kobiet, brr...) oraz niezbyt zachwycająca bryła- kościół ewangelicki Gustawa Adolfa, należący do parafii św. Krzysztofa. Kiedyś znajdowały się w nim dwa kina, dlatego na jakichkolwiek zaproszeniach na imprezy odbywające się tam jest wzmianka- dawne kino Światowid. Dla szukających lokalizacji- ul. ks. Brzóski, między głównymi ulicami Sępolna, czyli Kosynierów Gdyńskich i Partyzantów. Nas ten kościół przeraża lekko niestety... Ale działalności w środku jesteśmy bardzo ciekawi :)

z boku przynajmniej bardziej przypomina budowlę sakralną niż- bardzo przepraszam- wieżę do ćwiczeń strażackich :P\


Tuż obok mieszkają sobie i wspierają mieszkańców Joannici. I tu już budynek naprawdę bardzo ładny :)


Szliśmy sobie dalej ulicą Kosynierów Gdyńskich i zamiast skręcić w ulicę Monte Cassino (na Sępolnie jest masa ulic nawiązujących do wojska, na Biskupinie zaś jest królestwo malarzy) minęliśmy cmentarz świętej Rodziny i weszliśmy na groblę. Ta wciąż pamięta majowe zmagania:


Kilkadziesiąt- kilkaset metrów dalej, idąc slalomem pomiędzy rowerzystami i innymi spacerowiczami :) jesteśmy już na wysokości Bartoszowic,

przy chyba najpiękniejszym moście Wrocławia- Bartoszowickim właśnie. Naprawdę urocze miejsce, na wodę też można sobie popatrzeć bo pod mostem jest śluza- z jednej strony płynie spokojnie, z drugiej mocno się burzy :)



Aż szkoda że tylko tyle obeszliśmy, ale byliśmy z córą, a tą trzeba kłaść spać o odpowiedniej porze :) Może kiedyś tam "wrócimy" na stałe, spełniając marzenie o mieszkaniu tam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz